Jest pięknie! W końcu
czuć w pełni zapach wiosny i z nadzieją patrzymy na zbliżające się lato. Aura
na dworze sprzyja długim spacerom. Pakuję torbę, biorę wózek i ruszamy z
Marysią przed siebie, najczęściej droga prowadzi nas do lasu. A jak to mówią,
im dalej w las tym więcej drzew. Podobnie jest z moimi obserwacjami – im dłużej
spaceruję tym większe mam wątpliwości jaką właściwie mamy porę roku. J
Z ciekawością obserwuję jak ubrane są dzieci w wózkach. Temat ubioru dzieci
jest naprawdę ciekawy, zaobserwowałam kilka typów.
1)
Na cebulkę
Wydaję
się to sensowne, pod warunkiem, że warstwy owej cebulki są racjonalnie
nakładane jak również zdejmowane. Moim zdaniem wystarczyłoby jakby nasza
cebulka w taką pogodę miała z sobą dwie warstwy – z czego jedna na wszelki wypadek
jest gdzieś schowana a drugą dziecko ma na sobie. Niestety większość spotkanych
cebulek ma na sobie kilka warstw np.: podkoszulkę lub bluzeczkę z krótkim rękawem,
na bluzka z długim rękawem, do tego dochodzi polar lub bluza, ewentualnie
kamizelka. Trudno mi opisać, czy spodnie są długie, czy krótkie ponieważ
najczęściej nogi dziecka okryte są kocykiem. Kiedy mama cebulki dojrzeję do
tego, aby dziecku zdjąć część ubrań i zostawić jej krótki rękaw nagle odkrywa –
oj ale się spociłeś. Hmmm czemu mnie to nie dziwi?
2) Pod kocykiem
Kocyk,
kocyk i jeszcze raz kocyk… Obojętnie czy jednolity, czy we wzory ważne, że jest
to kocyk. Dziecko na pewno nie zmarznie, najwyżej się zagotuje. Trudno malucha
dojrzeć i ocenić bardziej szczegółowo jego ubiór – widać tylko głowę. Droga
mamo, czy przy temperaturze 23 stopni Twoje dziecko naprawdę potrzebuje tego
kocyka? Nie ważne czy jest to roczniak, czy niemowlę ono naprawdę tam paruje! A
jeżeli chcesz już je czymś przykryć bo np. śpi to polecam zwykłą pieluszkę
tetrową.
3)
Czapeczka
Styl
z czapeczką jest w Polsce bardzo popularny i wynika z błędnego przekonania, że
uszy naszych dzieci są w niebezpieczeństwie. Owy mit przekazywany z pokolenia
na pokolenie dobrze się rozgościł w naszej świadomości. Dlatego czy słońce, czy
deszcz czapeczka zawsze z nami jest. A tak już na poważnie to ja rozumiem
kapelusz, chustę aby chronić główkę dziecka przed słońcem ale czapki? To mnie
już przeraża. Czy naprawdę drogie mamy uważacie, że taki wiosenny wiaterek może
zrobić Waszym dzieciom krzywdę? Podsumuję ten wywód cytując naszego pediatrę:
„Czapki mają chronić przed przeciągiem i chłodem a nie przed wiatrem. Wiatr nam
krzywdy nie zrobi”.
4)
Francja elegancja
Te
dzieci są jak z reklamy. Ich dobrane ciuszki wręcz zachwycają; tylko nie zawsze
jest to adekwatne do sytuacji, czy też otoczenia. Eleganckie nie zawsze oznacza
funkcjonalne.
5)
Po duńsku
To
jest mój ulubiony model, z którego dużo korzystamy. Co prawda nie wszystko mi w
nim pasuje do końca, ale i tak z tego modelu czerpiemy jak najwięcej. Model po
duńsku to dzieci ubrane w stylu: nie ważne czy pasuje – liczy się to, że
wygodne. Tu najważniejsza zasada „im mniej tym lepiej” oraz „brudne dziecko to
szczęśliwe dziecko”. Typ – jak zmarznie nic mu się nie stanie, pobrudzi ubranie
to się wypierze. Czapka? A co to takiego? Te dzieci są brudne, silne,
uśmiechnięte i zdrowe a mamy to prawdziwe bohaterki, które nie chuchają na swe
pociechy i nie przejmują się tym, że mają tyle prania.
Drogie Mamy, zapewne
każda z nas jest w większej czy mniejszej mierze mieszanką tych wszystkich
typów. Nieraz zdarzyło się nam popełnić błąd i ubrać naszą pociechę albo za
ciepło, albo za lekko. Jednak jak mawia nasz lekarz: jak zmarznie to nie
zachoruje ale jak się przegrzeje to go już na pewno zawieje. Dlatego nie
wierzcie w żadne dodatkowe warstwy. Nie wiesz jak dziecko ubrać? Ubierz mu
zestaw podobny do Twojego i cieszcie się wspólnym spacerkiem. A jeżeli boisz
się, że Twoje dziecko zmarznie, bo może popsuć się pogoda, to po prostu schowaj
coś dodatkowego do torby.
Dodalabym jeszcze skarpety do tej listy:) Nawet jak jest upał, to skarpetki są obowiązkowe, bo w stopy musi być ciepło ��
OdpowiedzUsuńTaaak, a widzisz zapomniałam o tym! :D
Usuńja skarpetki zakładam, bo na bose stopy sandałki zaczynają obcierac na spacerze....
UsuńJeśli tak się dzieję, to użycie skarpet jest uzasadnione hehe... U nas nasz synek sam decyduje czy chce ubrać, czy nie ale jak miał dwa lata to nie lubił chodzić na boso - zwłaszcza po trawie. Gdy dziecko zaczyna chodzić to kwestia skarpet nie jest jednoznaczna. ;)
UsuńTakie proste spostrzeżenia - czy to nie dziwne, że ciągle trzeba je powtarzać, a i tak większość mam postępuje zupełnie inaczej?
OdpowiedzUsuńMyślę, że to po prostu takie już nasze uwarunkowania z dziada pradziada. ;)
UsuńO, nie wiedziałam że prowadzisz nowego bloga :) Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńTak, tak... Milczenie słów czeka na nowo odsłonę ale będzie ona już tylko czysto liryczna. ;)
UsuńJa odkąd Synek jest z nami trzymałam się zasady naszego pediatry, który podobnie, jak Wasz lekarz podkreślał, że dziecko zachoruje z przegrzania. Nie raz widziałam gromy w oczach mijających mnie starszych pań, jak zimą nie opatulałam Młodego kocami. I udawało się do teraz. I mimo, że upał mamy skarpety, długie spodnie, a często i rękaw. Wszystko dlatego, że Synek nie lubi mieć odkrytego ciała i tyle. Czasami uda mi się go namówić na krótkie rękawy, ale generalnie mamy z tym problem. I też widzę to spojrzenia, a nie bardzo mogę coś zrobić.
OdpowiedzUsuńMy w pewnym momencie też mieliśmy problem z butami i skarpetami. Szymek nie chciał chodzić na boso a przy każdej zmianie sezonowej obuwia buntował się. Ile lat ma Twój synek? Dowiedziałam się od specjalisty na szkoleniu, że to jest jeden z etapów rozwojowych. Dzieci nie za bardzo odróżniają między 2 a nawet do 4 roku życia, że nasze ciało nie jest ściśle związane z ubraniem, obrazowo zabierasz mi skarpetki to jak "obcięcie" stopy. Dopiero jak oddzieli ciało od ubrań, że to nie jedność to normalne zaczynają być zmiany ubioru wynikające ze zmian pogody, czy też pory roku. Albo może problem jest natury sensorycznej i potrzeba dodatkowej stymulacji.
Usuń2,5 roku, choć mam wrażenie, że stoi za tym coś więcej, ale na razie obserwujemy.
UsuńNo na pewno warto mieć na uwadze. Dobrze, że czujne oko mamy czuwa. ;)
UsuńNie do końca zgodzę się z tym postem. Oczywiście, są mamy które przesadzają z ubiorem (a już z pewnością dotyczy to niektórych babć) i ubierają dzieci zbyt ciepło. Ale na przykład moja najmłodsza trzymiesięczna córeczka to zmarźluch i nawet w upał muszę ją podczas spaceru przykryć kocem, bo inaczej ma zimne dłonie, trzęsie się jej broda i płacze. Z kolei starsza córeczka ma tendencje do zapalenia ucha i serio, proszę uwierzyć, że silny wiatr czasem potrafi zrobić dziecku krzywdę, dlatego podczas wietrznych dzień zakładamy czapeczkę. Tak samo przemarznięcie może doprowadzić do przeziębienia, widzę to choćby po sobie. A zasada "po duńsku" mnie nie przekonuje. Fakt, nie przeszkadza mi, gdy dzieci się brudzą i czasem aż widzę potępiający wzrok znajomych, gdy moje dzieci brudzą się w piasku czy bawią w trawie na kolanach etc. Ale żal mi dzieci, które biegają w zimny dzień z sinymi z zimna dłońmi, które chodzą w podziurawionych i poplamionych ubraniach, bo matka wychodzi z założenia, że nie warto się tym przejmować, skoro za chwilę znów coś wybrudzi, czy poplami.
OdpowiedzUsuńPodsumowując: zamiast wzajemnie się krytykować, jak to fatalnie ubieramy czy w ogóle fatalnie zajmujemy się swoimi dziećmi, wrzućmy na luz. Każda rozsądna matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej, każda zna swoje dziecko najlepiej. Nie będę zdejmować dziecku skarpetek, by ktoś obcy poczuł się dzięki temu komfortowo, bo według niego boso najlepiej czy rezygnować z kocyka podczas spaceru, bo znajdzie się matka, której lekarz powiedział, że to niezdrowo. Wymieniajmy się doświadczaniem i dobrymi radami, ale szanujmy to, że ktoś może mieć inne zdanie i niekoniecznie musi się przy tym mylić.
Droga Matko Kaszubko, zgadzam się z Tobą. Może powinnam to bardziej podkreślić (dziękuję za uwagę), że post pisany jest pół żartem a pół serio. Chodziło mi o pokazanie ogólnych tendencji ubierania dzieci i ich przegrzewania, co na pewno nie pomaga w budowaniu odporności dzieci. Zaznaczyłam też, że żaden z modeli nie jest tym idealnym i wszystko ma swoje plusy i minusy - grunt to znalezienie złotego środka. A nie znajdziemy go jeżeli nie w słuchamy się w nasze dzieci, gdzie każde jest inne i ma inne potrzeby. Jednak serce mi się kraja bo niestety większość dzieci, które w ostatnim czasie mijałam było mocno spoconych i niespokojnych a nikt nie domyślił się, że może warto "zaryzykować" i zdjąć jakąś warstwę, bo jest mu po prostu za gorąco i paruję.
UsuńOdnośnie uszów to ja sama miałam z nimi problem i leczyłam wiele lat. Więc jak najbardziej, jak jest silny czy zimny wiatr to czapkę ubieram. Ale jak jest lekki i ciepły, od czasu do czasu lub jak go w ogóle nie ma to nie ubieram czapki. Dziś byliśmy w teatrze lalek, mała na dworze była bez czapki, mimo że padało ale nie wiało a i tak wiedziałam, że chroni ją wózek i folia na nim. Jednak w teatrze czułam, że coś mnie ciągnie po rękach i włączona jest jak dla mnie za mocno klimatyzacja więc czapkę włożyłam. Ze wszystkim trzeba mieć umiar. Chodzi o to żeby wiedzieć dlaczego ubieram czapkę a nie, że ubieram tak na wszelki wypadek i dmucham na zimne gdy nawet nie ma na dworze przesłanek ku temu, że może coś naszym dzieciom zaszkodzić. No i jak ubieramy czapkę to dobrze adekwatnie grubością do temperatury i pory roku. ;)
A jeżeli chodzi o styl "po duńsku" to się z Tobą zgadzam. Dużo mi się w nim podoba, ale ma swoje wady. Staram się uczyć Szymka, że jest czas na zabawę i tam nie ganię go, chcę aby korzystał w pełni z zabawy i nie martwił się, że się pobrudzi itp. Ale jest czas, że pokazuję i uczę go, że o ubrania trzeba dbać np. aby nie wycierać brudnych rąk o nie, lub rękawami nosa. Nie wyobrażam też sobie aby chodził w podartych ciuchach i byle jak. Po prostu podoba mi się pewne mentalność Duńczyków,jednak staram się zachować mimo wszystko zdrowy rozsądek i uczę synka, że trzeba dbać o swoje ubrania i wygląd. :)
Szczerze mówiąc to zlewam to, jak ubierają swoje dzieci inne mamy i staram się ich nie krytykować, bo wnerwia mnie kiedy ktoś przy takiej okazji krytykuje mnie :) Generalnie to zgadzam się z Matką Kaszubką, choć rozumiem też Twoje intencje ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię ładnie ubierać dzieci i przeważnie wychodzą ubrane elegancko. A że jednocześnie pozwalam im się zaraz brudzić i biegać po kałużach - ciuchów w domu mamy dużo, jedno drugiego nie wyklucza. Ładne potrafi być wygodne, a że estetka ze mnie, to nie podobają mi się dzieciaki ubrane byle jak. To taki nasz styl ;)
Mi ogólnie też nic do tego ale po prostu jest mi żal dzieci jak widzę jak parują pod stertą ciuchów lub jak ładna sukienka sprawia, że mama nie pozwala na zabawę.
UsuńWidzisz w tym ładnym ubieraniu chodzi mi o to, że nieraz na plac zabaw przychodzą wystrojone dzieci i nic z tego placu nie korzystają, bo zniszczą ubranie lub się pobrudzą. Ja też lubię Szymonka ubierać ładnie, elegancko, tak by wszystko do siebie pasowało, ale jak napisałaś u nas jedno drugiego nie wyklucza. Jeżeli zdecydowałam się go tak ubrać to wiem, że te ubrania będą brudne i nie ograniczam swojego dziecka.
Jestem pod tym kątem przeczulona, bo nieraz musiałam kombinować w przedszkolu aby dzieci ubrać swobodniej np. w lżejsze ciuchy, bo się męczyły i same zgłaszały potrzebę aby się przebrać.
Jestem mamą starej daty i bardziej obawiałam się przeziębienia niż przegrzania. Do tej pory na zimne dmuchać :) a ponieważ sama mam problemy z krążeniem, więc ciągle mi zimno i dlatego wydaje mi się, że tym maleństwom także zimno. Czapka przed przeciągami, ale jak przewidzieć kiedy natrafisz na "cug" ? Są miejsca gdzie zawsze panuje wygwiździe.
OdpowiedzUsuńP.S. Imię Twojej córeczki nasunęło mi na pamięć [wspomnienie] zmarłą naszą blogową znajomą Marysię.
No to jak się zna te miejsca to problem z głowy hehe... a tak to ja mam w torbie i czapeczkę, i kapelusik. Czapeczka, gdy się robi chłodniej i czuję, że gdzieś ciągnie lub wiatr jest zimny, i nieprzyjemny. A kapelusik, gdy wyciągam Marysię z wózka, aby chronić przed słońcem. Wychodzę też z założenia, że gondola i buda od wózka dodatkowo chronią dziecko i że te kilka chwil bez czapki nie zaszkodzi jeśli faktycznie trzeba będzie ją ubrać. ;)
UsuńOj i to błędne przekonanie - ma zimne rączki to mu zapewne zimno, brr ludzie nawet nie wiedzą gdzie się sprawdza temperaturę dziecka, dłonie to kiepski wyznacznik. A jak już słyszę od teściowej - Karolinka ubierz sweterek i skarpetki bo ci zimno to mnie krew zalewa. Moja 5 latka wie kiedy jej zimno. Co do kocyka to synus nie zaśnie jak się nie przytuli to końca, więc upał czy nie to zakryty jest, w upalne dni stosuje wersję z pieluchy :)
OdpowiedzUsuńHehe... Jak moja mama zwracała mi uwagę kiedyś, że rączki takie zimne to kazałam jej sprawdzić kark i z lekka zdziwiła się tym, co odkryła. ;) Odnośnie kocyka to sama lubię przytulać się do kołdry i Marysia chyba też lubi dlatego na upalne dni dostaje właśnie pieluszkę tetrową i jest wtedy zadowolona. :D
UsuńHahaha mamą nie jestem ale bardzo często widzę te KOCYKI :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Sylwia :)
Dziękuję za odwiedziny :)
A proszę bardzo... i ja dziękuję. ;)
Usuńmy tak między 4 a 5 ;)
OdpowiedzUsuńJa w sumie też. :P
Usuń