Dostaniesz karę? A może poniesiesz konsekwencję?



Kilka słów o ciekawym odkryciu pedagogicznym , który zainicjowała moja żona. Mianowicie zastąpienie słowa kara słowem konsekwencja.  Na pozór wydaje się, że nie ma żadnej różnicy, ale dla mnie osobiście jest i to olbrzymia. W lepszym zrozumieniu różnicy pomaga wypisanie skojarzeń do ww. słów. Moim zdaniem bardziej negatywne skojarzenia są do słowa kara. Mi przede wszystkim przychodzi  na myśl: karcenie, poniżenie, surowość, negatywne emocje, zranienie etc.
Natomiast słowo konsekwencja kojarzy mi się bardziej pozytywnie: następstwo czy skutek (danego zachowania) czy też po prostu konsekwentność.
W różnych sytuacjach z dziećmi materia będzie ta sama (np. nieoglądanie bajki) ale różny może być przekaz.  Stwierdzenie dostaniesz karę jest wg mnie takie autorytatywne z poziomu wyższości rodzica, w odbiorze bardziej negatywne. Ale gdy powiemy, że jak będziesz wycierał ręce w ubrania podczas malowania farbami, to konsekwencją takiego zachowania będzie to, że nie będziesz oglądał bajki wieczorem.
Przykład:
jeżeli będziesz rozrzucał klocki to dostaniesz karę
jeżeli będziesz rozrzucał klocki to  konsekwencją twojego zachowania będzie ....(coś tam) lub po prostu dostaniesz konsekwencje.
Reasumując wiemy, że jeden komunikat możemy przekazać na różne sposoby. W powyższym przypadku ja wybieram konsekwencję. Dostrzegam, gdy jesteśmy w szerszym gronie znajomych i ktoś wypowie do dziecka słowo kara, jak wzbudza to moją czujność i szybką chęć poprawy danej osoby, że nie karę tylko konsekwencję.
Warto pamiętać aby konsekwencje (kary):
- były formułowane krótko i konkretnie, bez zbędnych wywodów
- powinny być konsekwentne, ale nie bezwzględne, rodzic może w uzasadnionych przypadkach zmienić decyzję
- nie były zbyt wygórowane do możliwości dziecka (często pod wpływem emocji)
- nie były długoterminowe np. przez miesiąc nie obejrzysz bajki, bo dziecko po dwóch dniach nie łączy "kary" emocjonalnie z daną sytuacją  i odbiera karę w sposób negatywny, mniejsze dzieci nie mają też takiego poczucia czasu, więc "za dwa dni" jest dla takiego dziecka abstrakcją
- powinny prowadzić do zmiany negatywnego zachowania
Zasad jest dużo więcej, każda sytuacja jest również  inna, więc nie będę tu się wymądrzał, chciałem tylko podzielić się moim spostrzeżeniem dot. słowa kara i konsekwencja.
Dziecko zawsze musi odczuwać konsekwencje swego złego zachowania. Konsekwencje wychowują - kary ranią (J. Sakowska,  1999).
A co Wy o tym myślicie?

Komentarze

  1. Hejo Krzychu :) Po przeczytaniu Twojego wywodu i po ostatnich obserwacjach "na żywo", wyrażę swoje zdanie na ten temat. Wychowywanie dzieci bez kar byłoby czymś pięknym, aczkolwiek pewnie niemożliwym. Są takie sytuacje, w których kara jest konieczna z całą konsekwencją działania (o konsekwencja mi się włączyła :) Mówię tu o przypadkach, kiedy komuś stała się krzywda lub gdy czyn mógł być niebezpieczny dla samego sprawcy. Trzeba wtedy rzeczy nazwać po imieniu, my dorośli też ponosimy "kary" za naszą nieuwagę lub świadome działanie (mandaty etc). Co do słowa konsekwencja, kara, wzmocnienie negatywne czy tez inne to w pewnym sensie synonimy i gra słów. Ładniejsze opakowanie dla tego samego. Chociaż akurat w przypadku słowa konsekwencja nasuwa mi się inna myśl, że jest to logiczne naturalne następstwo czynu. A więc nieoglądanie bajki za pomalowanie ubrań, bądż domu nie jest konsekwencją. Konsekwencją, następstwem tego jest fakt, że ubranie jest brudne, czyli np dziecko będzie musiało w takim brudnym ubranku chodzić lub fakt, że skoro nabrudziłeś to musisz posprzątać. To tak jak z wyjściem na dwór, jeśli nie chcesz założyć kurtki, bądź butów to konsekwencją będzie fakt, że będzie Ci zimno i przemokną Ci skarpety (praktykowałam i działa rewelacyjnie, szczególnie kiedy reszta ferajny czeka i upaca się). Podobnie z jedzeniem nie chcesz jeść ok, ale następny posiłek o stałej porze i bez podjadania, konsekwencją jest głód. W tym wszystkim trzeba zachować zdrowy rozsądek. Pamiętać też o tym że karność też jest potrzebna w procesie wychowania i nie trzeba sie bać słowa "kara". Opierając się na szacunku i miłości do dziecka, potrzebne jest i karanie, napominanie. W tym wszystkim być KONSEKWENTNYM :) mówię o nas rodzicach, bo konsekwencja i stałość daje poczucie bezpieczeństwa i rzeczywiście uczy jasnych granic nasze dzieci. Życzę wielu sukcesów wychowawczych Wam i nam też :) Pozdrawiamy całą piąteczką :) Buziaki Agnieszka S

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Nie bardzo mam co dodać, bo ma inne zdanie. Oczywiście konsekwencją wycierania brudnych rąk w ubrania są brudne ubrania. Ale jeżeli po uprzedzeniu czy ostrzeżeniu nic się nie zmienia, to Twoją karą będzie to, że dziecko będzie chodziło brudne i tyle? A dziecku tak wygodnie i będzie brudne, czy nadal będziesz chodziła z brudnym dzieckiem? A może warto wytłumaczyć, że spotka je inna konsekwencja jak nie zmieni swojego zachowania? A mandat jest konsekwencją naszego zachowania czy naszej decyzji. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Ja myślę, że to co nazywacie "konsekwencja" nadal jest kara i na dłuższą metę zmiana terminologii jest bez sensu. Bo prawdziwą konsekwencją wycierania rąk w ubranie jest brudne ubranie - nieoglądanie bajki wieczorem jest po prostu karą (tylko inaczej nazwaną).
    Cytat na końcu jest super - tylko że on sie odnosi do prawdziwych konsekwencji, a nie do kar, które nazywamy konsekwencjami.
    Posługując się Twoim przykładem: nieoglądanie bajki, które jest "konsekwencją" wycierania rąk w ubranie może nauczyć owego niewycierania rąk, ale tylko ze względu na strach przed zakazem oglądania ulubionego filmu, nie ze względu na to, że ubranie jest brudne. To jest niestety działanie kary i związek z naturalnymi w swej istocie konsekwencjami jest tylko terminologiczny (i w dodatku naciągany).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i swoje spostrzeżenia :)
      Korelacja brudne ubrania - nieoglądanie bajki jest słaba (i pierwsza z brzegu), do czasu, gdy dziecko zostanie uprzedzone o danej konsekwencji i nie ma zamiaru zmienić swojego zachowania.

      Oczywiście, że to jest pewna gra słów, zaznaczyłem, że podobne komunikaty można przekazać w różny sposób. Nawet jeżeli nie ma żadnej różnicy (dla mnie jest) to kara ma bardziej negatywny charakter, więc ja wybrałem konsekwencję. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. U nas takze nie ma kar i nagrod a konsekwencja...
    By dla dzieci nie byla tylko odbierana jako cos zlego to za pozytywne zachowanie konsekwencje takze sa...
    Czesto bywa, ze np konsekwencja pomocy w ogrodku bedzie np godzina wiecej zabawy...
    A np nagrody sa juz dla starszych dzieci za osiagniecia...
    Np za piekny rok szkolny dostaje nagrade w postaci gry czy czegos co dziecko chce (dostosowanego do dziecka)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem- wiele zależy od wieku dziecka. Dla małolata [roczek, dwa, trzy latka] słowo "konsekwencja" może być za trudne. Nie recepty na dobre wychowanie. Bezstresowe wychowywanie ma też swoje konsekwencje. Nasz wnuczek, odkąd zaczął chodzić do żłobka, płakał, gdy rodzice wychodzili do pracy, a myśmy z nim zostawali. Kiedy mu się wytłumaczyło, że rodzice muszą iść do pracy po pieniądze potrzebne na...to co on lubił najbardziej, uspakajał się. Masz rację, że należy zwracać na konsekwencje złego zachowania, ale...czy nie jest szantażem [karą] np. jak nie posprzątasz zabawek, to nie będzie bajki?

    OdpowiedzUsuń
  5. Postaram się odpowiedzieć wszystkim naraz. :)

    Oto przykład - nie posprzątany pokój.
    W domu panuje zasada: po skończonej zabawie sprzątamy zabawki. Dziecko nie chce tego zrobić, najczęściej demonstruje ową niechęć dodatkowymi emocjonalnymi zachowaniami np. krzyczy lub płacze. Krok pierwszy tłumaczę czemu musi posprzątać, krok drugi idealny, którego jeszcze nie osiągnęłam to komunikat ja typu: Spójrz jest tu brudno, przykro mi, że nie chcesz posprzątać swoich zabawek i krzyczysz (nazywamy dziecka emocje), jeżeli nie posprzątasz pokoju i nie przestaniesz krzyczeć to konsekwencji nie obejrzysz dziś bajki. Krok 3 dziecko nie zmieniło swego zachowania i wyciągamy konsekwencje. Przed wyciągnięciem konsekwencji można dziecku dać czas na uspokojenie np. poprzez klepsydrę. Konsekwencją nie może być posprzątanie pokoju bo to nie ma sensu - jeżeli jest to nasza zasada to ono czy chce czy nie i tak musi posprzątać. Jeżeli konsekwencją było, że siadasz w koncie na 4 minuty aby przemyśleć swoje zachowanie to po pierwsze siedzimy razem z dzieckiem a po drugie po odbyciu konsekwencji idziemy z dzieckiem sprzątać. Jeżeli powiem Szymkowi, że nie obejrzy bajki on zareaguje płaczem więc najpierw spokojnie uspokajam omawiamy sytuację i idziemy sprzątać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodam tylko, iż moje spostrzeżenie, odkrycie, nie jest moim wymysłem. Spotkaliśmy się z tym na szkołach dla rodziców, w poradni dziecięcej, na warsztatach dla rodziców, panie w przedszkolu z którym mieliśmy styczność również starają się nie używać słowa kara. My to kupiliśmy, przetestowaliśmy, używamy i dzielimy się swoimi spostrzeżeniami.

    A co do np. rozrzucania klocków, to naturalną (zasadą panującą w domu) sprawą jest, że dziecko po sobie sprząta, a ewentualna konsekwencja jest w przypadku, gdy nie chce sprzątać, a do tego dochodzą inne akcje (płacz, krzyk, bunt etc).

    Używając sformułowania konsekwencja, dziecko uczy się dokonywać niejako wyboru. Kiedy widzimy, że zachowanie dziecka jest negatywne, dajemy mu ostrzeżenie (idealnie jest korzystać z komunikatu "ja") w którym zawarta jest konsekwencja jaka nastąpi, kiedy dziecko nie zmieni swojego postępowania. Jeżeli dziecko zmieniło swoje postępowanie warto dostrzec to i docenić pochwałą. Jeżeli dziecko dalej brnie w swoje negatywne zachowanie wtedy odwołujemy się do naszego ostrzeżenie i następuje konsekwencja. W tym wypadku dziecko wie, że samo dokonało tego wyboru a konsekwencja nie wynika z bezsilności rodziców.

    Dodam, iż moje spostrzeżenia są trudne w realizowaniu i praktycznie codziennie robimy błędy, i nie zawsze jesteśmy konsekwentni w tym, ale nic nie stoi na przeszkodzie by powoli to zmieniać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja bym jeszcze jedną rzecz dodała. Konsejwencja następuje od razu. Jak nie pozbierasz klocków będziesz je zbierał podczas bajki i jej nie obejrzysz. Musi być dotkliwa i zrozumiała w danym momencie i wynikać z zachowania, które nam się nie podoba.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się, że słowo "kara" (a także jego znaczenie) źle się kojarzy i pasuje raczej do przestępców niż do dzieci. Jednak zastąpienie go innym słowem nic nie daje (dziecko i tak dopiero poznaje słowa), szczególnie jeśli to inne słowo znaczy coś innego.
    Kara jest wymierzana przez jakąś instancję (rodzic, sąd itd.), natomiast konsekwencja jest automatyczna.
    Bardzo dobra jest myśl, by w wychowaniu dzieci odstąpić od kar, a kłaść nacisk na uświadamianie im konsekwencji ich zachowań. Na przykład: "Jeśli nie zjesz kolacji, pójdziesz spać głodny, bo nic innego nie dostaniesz". Dzieciak wie, jaki ma wybór, i jeśli zaryzykuje, to prawdopodobnie będzie to pierwszy i ostatni raz (acz cierpiał będzie bardziej rodzic niż on).
    Zakazując Adamowi spożywania owocu z drzewa poznania dobra i zła, Pan Bóg nie mówił o karze, ale o konsekwencji: "bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz".

    OdpowiedzUsuń
  9. Polka Katolka3 maja 2017 09:02

    Poszukuję modlitwy za kobietę w stanie błogosławionym lub błogosławieństwa kobiet w stanie błogosławionym. Czy może ktoś z odwiedzających tę stronę dysponuje takimi?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłam takie:
      http://ignacyloyola.blogspot.com/2011/08/modlitwa-za-przyczyna-sw-ignacego-z.html

      https://duchowaadopcjadziecka.wordpress.com/modlitwy/modlitwy-kobiety-w-stanie-blogoslawionym/

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Gotowe modlitwy są bardzo przydatne ale warto też pamiętać o modlitwie własnymi słowami. Ja gdy staraliśmy się o Marysię modliłam się do św. Rity a później w trakcie ciąży polecałam siebie i Marysię dobremu Panu właśnie za jej wstawiennictwem. Dlatego nasza Maria na drugie otrzymała imię Rita. ;)

      Usuń
  10. A ja wlasnie zaczęłam czytać "wychowanie bez nagród i kar" i musze powiedzieć ze takie spojrzenie bardzo do mnie przemawia i u nas sie sprawdza, oczywiście zdarza nam sie chlapnąć w nerwach ze jak za chwile.... To.... Albo jak będziesz grzeczny to.... Tak ogolnie pisze nie mogę na szybko wymyslec innego przykładu ale wiecie o co chodzi 😀 moja teściowa zawsze mi powtarzała ze dziecku trzeba tłumaczyć no i czasem trzeba tłumaczyć milion razy no a czasem trzeba zaakceptować ze dziecko nam odmówi, bo przecież każdy człowiek ma do tego prawo, to tez jest ważna lekcja. My staramy sie w trudnych sytuacjach znaleść rozwiazanie zadowalające, w przykładzie ze sprzątaniem u nas zawsze jest problem z ciastoliną, Kuba bawi sie a potem zaczyna sie bawic czymś innym no i zostawia wszystko na stole, kilka razy mu przypomniałam, ale nie sprzątnął wiec cała ciastolina zeschła mu sie na kamień, teraz mu przypominam, proponuje wspólne sprzątanie no i daje radę bo jak nie sprzątnie to więcej sobie nie polepi. Czasem wystarczy przedstawić odpowiednie argumenty: no popatrz cała podłoga w klockach zaraz ktoś stanie nogą i bedzie bolało, lub jakieś inne sensowne argumenty, zawsze dziecko można przekonać rozmową a jak sie czasem nie uda to i tak wychodzi na to samo bo kara czy tam konsekwencja tez nie zawsze działają bo dziecko bedzie co raz starsze i co raz trudniej bedzie wymyslec odpowiednia karę, ja wole zeby Kuba chciał sam z siebie niż dlatego ze boi sie kary lub chce nagrodę, jak patrze w stecz to największe problemy sa wtedy gdy to ja mam jakiś problem i nie mam w sobie siły by traktować Kubę na poważnie. Bunt, krzyk i płacz są tak na prawdę komunikowaniem nam ze cos jest nie tak, ze ten malutki człowiek potrzebuje więcej naszej miłości i uwagi, rozwiązania problemu który gdzieś tam głęboko sie kryje i trudno go nazwać, dyscyplina to takie troche leczenie objawów a nie choroby. Ja pisze to co obserwuje u nas ale wiem ze każdy musi znaleść swoją drogę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, ciekawe jest to co napisałaś i w sumie zgadzam się z Tobą. O książce niedawno słyszałam, będę musiał przyjrzeć się jej bliżej. ;-) Jedno jest pewne, że stosując konsekwencje staram się aby była to ostateczność, bo jednak tłumaczenie i czas spędzony z dzieckiem są tu najważniejsze. No i co jest najważniejsze nigdy nie powinno stosować się ich pod wpływem emocji.

      Usuń
    2. Tak, zdecydowanie polecam tą książkę, na razie jestem gdzieś w 1/4 ale juz mam wrażenie ze faktycznie jest w tym wszystkim sens, szkoda tylko ze to takie trudne, my jako dorośli często nie potrafimy zapanować nad emocjami, idziemy na skróty chociaż tak bardzo chcemy inaczej a jak często oczekujemy tego od naszych dzieci. Poza tym tak jeszcze myślałam o tym wszystkim i np w przykładzie o sprzątaniu, kurcze mój maz tez potrafi zrobić taki syf ze głowa mała i w sumie w relacjach dorosły dorosły potrafimy problem rozwiązać inaczej, zazwyczaj rozmawiamy, przedstawiamy argumenty, prosimy i wcale nie zawsze udaje nam sie wyprosić to co chcemy. A jak sie nie uda to tez nie mówimy: o jak w tej chwili nie posprzątasz to... Co? Masz szlaban na zakupy, na ciastka, na ryby nie pojedziesz... 😀 my dorośli jesteśmy tacy sami jak dzieci. Według mnie najlepszym wychowywaniem jest traktowanie dziecka na dokładnie takich samych zasadach jak dorosłego, wiadomo ze nie wszystko bedzie kolorowo ale tylko dlatego ze taki mały obywatel po prostu musi sie nauczyć na własnych błędach i własnych obserwacjach, to ze wymusimy na nim jakieś zachowanie pomoże tylko i wyłącznie nam bo mamy to co chcieliśmy w tym wypadku posprzątany pokój. Dla dziecka nie ma to żadnej wartości bo jeśli to sprzątnięcie zostało wymuszone to jedyne czego sie dziecko nauczyło to to ze w życiu tak na prawdę liczy sie to kto ma władze a moze lepiej gdy metodą prób i błędów dojdzie do wniosku ze czasem trzeba robic pewne rzeczy nie dlatego ze ktoś każe a my nie możemy odmówić ale dlatego ze wtedy lepiej sie wszystkim żyje, ze inni sa szczęśliwsi, ze łatwiej cos znalesc jak jest posprzątane itd. Ja wiem ze to tak łatwo sie mówi, ale to sa takie moje przemyślenia, w praktyce to wiadomo każdy orze jak moze 😀 ja często staram sie zastanowić czy to, co akurat chce zeby Kuba zrobił jest aż tak ważne i w imię czego chce zeby to zrobił? Czy chce pokazać kto rządzi? Czy moze to jest jakaś moja potrzeba, w tym wypadku posprzątany pokój jest moja potrzebą i to ja chce sie dobrze czuć, dlatego chce wymusić na Kubie posprzątanie. I następne pytanie co w ten sposób Kubie pokaże? Czego go nauczę? Moze warto odpuścić temat i wrócić do niego z innej strony. Czasem wlasnie spokój odnajduje wtedy gdy przestaje sie spinać i ponad zasady stawiam relacje, potem na tej relacji łatwiej bedzie budować wszystko inne. Z resztą rozpisałam sie a i tak chyba nie przekazałam tego co mi w głowie siedzi 😀 ale Wiki wzywa, pozdrawiam

      Usuń
    3. Hehe no tak trudno jest czasami pisząc wyrazić w pełni nasze myśli ale wydaję mi się, że ich główny nurt załapałam. Co do książki myślę, że się skuszę. Obojętnie jaką drogę wybierzemy to na pewno trzeba ograniczyć w tym wszystkim swoje emocje i przemyśleć jaki jest nasz cel. :)

      Usuń
    4. Margolciu, tak z ciekawości, masz jakąś granicę szanowania odmowy dziecka? Czy zawsze odpuszczasz (po przedstawieniu pierdylionu argumentów, które dzieciecia nadal nie przekonuja)?

      Usuń

Prześlij komentarz